PublicznaSzkoła Podstawowa nr 5im. Jana Matejkiw Bochni
Wakacje upłynęły bardzo miło, ale szkoda że tak szybko się skończyły. Spędziłam je u dziadka na wsi, na półkolonii w Kopalni Soli, kilka razy byłam z mamą w Krakowie.
Największą przygodą moich wakacji był obóz zuchowy, na którym złożyłam obietnicę zucha, otrzymałam odznakę i legitymację. Na obozie tym byłam w Bieszczadach w miejscowości Polanki koło Terki. Każdy dzień obozu rozpoczynał się pobudką, po której śpiewaliśmy piosenkę na powitanie dnia. Zaraz potem wracaliśmy do namiotów, w których musieliśmy zrobić porządek i pościelić łóżka. Śniadanie zawsze było wyśmienite, ponieważ każdy wybierał sobie do jedzenia to na co miał ochotę. Następnym punktem dnia były zajęcia w grupach, na których budowaliśmy ogrodzenie oraz bramę wejściową i śmietniki. Kiedy indziej malowaliśmy farbami stroje obrzędowe. Dużo chodziliśmy na piesze wycieczki, czasami do oddalonego o dwa i pół kilometra miasta. Byliśmy raz na wycieczce w Solinie, gdzie znajduje się zapora i elektrownia wodna zbudowana na przepływającej przez tę miejscowość rzece San. W rzece tej jest bardzo czysta woda, ponieważ patrząc z mostu można było zobaczyć mnóstwo pływających ryb. Po obiedzie była cisza poobiednia, na której odpoczywaliśmy.
W wolnym czasie mieliśmy możliwość zdobywania sprawności. W czasie trwania obozu zdobyłam takie sprawności jak: dekorator, fryzjer, higienista. Od koniec obozu również zaliczaliśmy sprawności zespołowe takie jak: ogrodnik i sprawność Słowian, bo nasza gromada nazwana była Słowianami. Dzień kończył się kolacją, ale jeszcze po niej mogliśmy pobawić się w podchody lub szliśmy do lasu i graliśmy w różne gry i zabawy. Na zakończenie dnia zbieraliśmy się w kręgu rady przy ognisku i rozwiązywaliśmy problemy dnia i mówiliśmy co nam się podobało a co nie.
Obóz ten trwał szesnaście dni. Był fajny i „czadowy”, bardzo bym chciała w przyszłe wakacje na taki obóz jechać jeszcze raz. A może wcześniej.
Wakacje w tym roku spędziłam bardzo ciekawie. Czas upłynął mi na zabawie z Pawłem, przyjacielem z klasy. My i nasi młodsi bracia, Kacper i Bartek świetnie się bawiliśmy. Bartek ciągle nas rozśmieszał. Bawiliśmy się na naszych podwórkach oraz na placu zabaw w Borku i pływaliśmy w rzece w Myślenicach.
Rodzice zapisali mnie na półkolonię dochodzeniową z bratem Kacprem. W ramach półkolonii zorganizowano nam ciekawe wycieczki: do Centrum Aktywnego Wypoczynku w Borku, do Straży Pożarnej w Bochni, do parku dinozaurów w Zatorze.
W Dinazatorlandzie zobaczyliśmy dinozaury, a także mogliśmy usłyszeć ich głosy. Obejrzeliśmy również szkielety prehistorycznych potworów oraz las w jakim żyły.
Nocowałam także u mojej przyjaciółki Patrycji. Spędziłam z nią kilka przyjemnych wakacyjnych dni. Oprócz zabaw i wycieczek przeczytałam wiele książek. Mam nadzieję, że następne wakacje też b będą takie ciekawe. Nie mogę ich już się doczekać.
Te wakacje spędziłam w domu rodzinnym, ale jeździłam na krótki wycieczki. Byłam kilka razy w Krakowie, między innymi w parku wodnym, i kilka razy w kinie. Pojechałam również do Lipnicy Murowanej, gdzie jadłam pyszne lody. Widziałam tam zabytkowy kościółek św. Leonarda. Jednak nie udało mi się go dokładnie zwiedzić, gdyż w tym czasie trwała msza święta i było tam dużo ludzi. W ten sam dzień widziałam również Kamienie Brodzińskiego i kamień „Grzyb”. Zwiedziłam zamek w Nowym Wiśniczu i w Łańcucie. Szczególnie podobał mi się zamek w Łańcucie i piękny park, który go otaczał.
W połowie sierpnia byłam w górach i zdobyłam szczyt Mogielica. W wakacje też dwukrotnie byłam u babci, gdzie miło spędziłam czas. Przez całe wakacje chodziłam na zajęcia do Domu Kultury w Bochni. Brałam udział w warsztatach: wokalnych, plastycznych, teatralnych i tanecznych. W wakacje często chodziłam na basen w Bochni.
Te wakacje były bardzo miłe i podczas nich, mimo że nie chodziłam do szkoły dowiedziałam się wielu nowych rzeczy.
Bochnia, dn. 17 września 2009 r.
>> Wstecz | >> Dalej | Strona Główna | Kontakt |